Steve (R. Carlyle) wraz z innymi robotnikami pracuje na czarno przy budowie luksusowych mieszkań, aby cokolwiek zarobić. Płace są tam niskie, a i bezpieczeństwo pracy nie należy do wysokich. Steve marzy o samodzielności, ale podobnie jak jego uzależniona od narkotyków przyjaciółka, która nie jest w stanie zrobić kariery jako śpiewaczka, również nie potrafi uciec przed niedolą na budowie. Związek Steviego rozpada się, jeden z jego kolegów umiera na skutek wypadku przy pracy, drugi zostaje zwolniony, gdy zaczyna protestować. Ken Loach staje wyraźnie po stronie robotników i ludzi z marginesu. Mimo tego, że "Riff-Raff" wywołał zamieszanie w konserwatywnej Wielkiej Brytanii, jednak za granicą spotkał się ze sporym uznaniem. Młodzi filmowcy (tacy jak K.Loach) zapoczątkowali nowe kino brytyjskie, w którym podejmowane są tematy dnia powszedniego Brytyjczyków.